Długość: 223 km.
Trudność: dual-sport, dużo szutrów, trochę piasku i błota.
Atrakcje: szutry :-).
Start: Giby, koniec: Białystok.
Czas przejazdu: 5:40.
Trasa wzdłuż wschodniej granicy zaczyna się w Gibach. Tutaj też warto zatankować paliwo, ponieważ następna stacja jest dopiero w Białymstoku. My popełniliśmy błąd nie tankując i kosztowało nas to konieczność dodatkowej wycieczki z Kuźnicy do Sokółki (3).
Tutaj warto również zrobić zakupy spożywcze, ponieważ na trasie jest z tym kiepsko. Poniżej zdjęcie najdziwniejszego sklepu spożywczego jaki spotkaliśmy, w miejscowości Zelwa, ale tak naprawdę w środku lasu:
Jak widać na poniższej mapie, na początku łatwo nie było.
Planowaliśmy przejechać z miejscowości Stanowisko (1) na południe przy samej granicy, ponieważ dawno temu dwukrotnie jechałem tą trasą. Jednak teraz zastaliśmy tam wyraźne zakazy wjazdu wzmocnione informacją o monitoringu. Okoliczne drogi w kierunku południowym także były zamknięte, wiec chcąc nie chcąc wróciliśmy do Gib. Można by uznać ten odcinek za stracony czas, jednak przyjemność jazdy po leśnych szutrach była taka że w ogóle nie żałowaliśmy.
Z Gib udaliśmy się na południe drogą na Rygol – to świetny, niemal 18 kilometrowy leśny szuter.
Po drodze zwiedziliśmy jeszcze doskonale odnowioną śluzę w Miklaszówce na Kanale Augustowskim (2).
Na obiad zdecydowaliśmy zatrzymać się w Kuźnicy – miejscowości znanej tylko z powodu ważnego przejścia granicznego. Mimo objechania całego centrum nie udało nam się znaleźć innego lokalu niż taki z kebabem. Jako zupę zaproponowano nam dawno nie spożywaną plastikową chińską zupkę z makaronem zalaną wrzątkiem w plastikowym kubku do piwa. Jednak musieliśmy przyznać że w tej sytuacji całość smakowała wybornie ;-).
Trasa kończy się w Supraślu. Podsumowując, jest to moim zdaniem najdłuższa trasa w Polsce jaką można pokonać poruszając się drogami nieasfaltowymi. Oczywiście można ją jeszcze przedłużyć ale to temat na kolejny wyjazd.